OLiJP
Dawno już nie pokusiłam się o stworzenie nowego wpisu, ale w momencie, gdy większość obowiązków związanych z nauką odeszło w kąt w związku ze zbliżającym się terminem zakończenia egzaminów maturalnych, postanowiłam się przemóc i opublikować coś troszeczkę niezwiązanego z dotychczasową tematyką tego bloga.
W tym roku pokusiłam się o uczestnictwo w Olimpiadzie Literatury i Języka Polskiego. Byłam niemalże w 100% pewna, że nie osiągnę w tych zawodach najmniejszych sukcesów. I jakimś dziwnym trafem osiągnęłam ich dużo więcej, niżbym mogła kiedykolwiek wymarzyć.
W tym miejscu chciałabym podzielić się kilkoma ważnymi wnioskami, jakie wyciągnęłam podczas tej prawie półrocznej, chociaż może i dłuższej, przygody. Nie chciałabym jednak, aby ten wpis z kilometra czuć było patosem czy mową motywacyjną nachalnego coacha. Przedstawiam więc następujący wniosek, jaki chciałabym aby wysuwał się z tego postu, dołączając po krótce przeprowadzone dowodzenie jego słuszności. Oto i on:
Warto brać udział w konkursach i olimpiadach przedmiotowych !
- poszerza się dzięki nim wiedza z danego przedmiotu. To jest akurat dosyć mało odkrywcze. Przydaje się ona jednak nie tylko na maturze, ale również w wielu innych sytuacjach. Przygotowując się do olimpiady wchodzi się już na trochę inny sposób myślenia. Może się okazać, że zainspiruje on do tego stopnia, że otworzą się całe chmary nowych możliwości.
- znacznej poprawie ulega umiejętność zarządzania czasem i organizacja nauki. Materiału jest tyle, że w połączeniu ze szkolnymi obowiązkami na nadmiar wolnego czasu nie można narzekać. I żeby to ogarnąć, trzeba możliwie jak najefektowniej wykorzystywać każdą chwilę. A to sprawia, że człowiek uczy się mądrze uczyć.
- można nauczyć się radzić sobie w stresujących sytuacjach. W programie szkoły średniej nie spotkamy się zbyt często z egzaminami ustnymi czy innymi niż testowe formami sprawdzania wiedzy. Olimpiady oswajają z niecodziennymi doświadczeniami, przybliżają tajemnice środowiska akademickiego, co może okazać się bardzo cenna umiejętnością na maturze czy na studiach.
- pojawia się możliwość spotkania z wieloma autorytetami, z którymi normalnie nie miałoby się nigdy do czynienia. Sam fakt, że ktoś z Polskiej Akademii Nauk czytał naszą pracę i postanowił przyznać jej choćby najmniejszą ilość punktów jest dużym wyróżnieniem.
- poznaje się bardzo wartościowych ludzi, pełnych pasji i energii. Można sobie porozmawiać z kimś mądrym na tematy naukowe czy filozoficzne i poznać osoby myślące nieco inaczej niż większość młodzieży w tym wieku.
- poznaje się swoje mocne i słabe strony i jeśli wyciągnie się z tego wnioski, można zaskoczyć się wyjątkowym efektem i znacznie poprawić swoje ogólne umiejętności.
Tytuł laureata czy finalisty to tylko dodatkowa, uboczna korzyść płynąca z udziału w olimpiadach, bo udział w każdym etapie może czegoś nauczyć. Aby wziąć udział w takim konkursie nie trzeba mieć samych szóstek z danego przedmiotu ani przejawiać nadprzyrodzonych zdolności od etapu prenatalnego. Wystarczy chęć, systematyczna praca i odwaga.
Nie można się bać porażki i nią zrażać: przejście do kolejnych etapów jest niejednokrotnie kwestią szczęścia i nierzadko zdarza się, że do zawodów centralnych podchodzą osoby, który swoich sił w zawodach próbują po raz drugi czy trzeci. Wystarczy, że nie trafi się na temat, komisję, czy dobre samopoczucie. Mimo to trzeba próbować, bo naprawdę warto.
Na zachętę dla wszystkich tym, którzy na wejściu uważają, że nie mają szans, dodam, że przed uczestnictwem w olimpiadzie nie zdarzyło mi się wygrać żadnego poważnego konkursu polonistycznego, a szóstkę na koniec roku z polskiego przez dziewięć lat edukacji miałam może dwa razy. W mojej klasie, nie mówiąc już o szkole, połowa uczniów była ( i pewnie dotąd jest ) pod pewnymi względami znacznie lepsza ode mnie z języka polskiego. I mimo wszystko zostałam finalistką OLiJP.
Miłego dnia, czy raczej nocy :)
Komentarze
Prześlij komentarz